czwartek, 10 maja 2012

Co kryje schowek

Nie, nie będzie już więcej o gratach. Będzie za to o czymś, co znajduje się w większości singapurskich mieszkań w tej lub innej formie (włączając w to formę klatki schodowej :-)) i co z pewnej przyczyny i w pewnym sensie jest chyba wyróżnikiem Singapuru, choć dość kontrowersyjnym.

Schowek. To małe pomieszczenie, najczęściej w środku mieszkania lub będące częścią tzw. outdoor household area (w wolnym tłumaczeniu pralnio-suszarnio-przechowalni pod gołym niebem). Często też rolę schowka pełni bombshelter, czyli domowy bunkier z grubymi ścianami, drzwiami i bez okien. Jednakże, w singapurskim modelu życia schowek nie zawsze pełni swą pierwotną funkcję. W wielu rodzinach, zwłaszcza tych nieco bardziej majętnych, wielodzietnych lub zapracowanych, w schowku przechowywany jest...człowiek. Człowiek płci żeńskiej, zwykle pochodzenia indonezyjskiego, filipińskiego lub hinduskiego, o gabarytach na tyle małych, by zmieścić się w schowku bez schylania, człowiek zapracowany, którego zadaniem jest bieżące utrzymywanie domu i wszystkich jego mieszkańców, czyli singapurska służąca/pomoc domowa (ang. maid). 

Singapurskie służące to temat na osobny blog, a może nawet i książkę, a z kimkolwiek się tu o tym nie rozmawia, zawsze występują różnice zdań. Co by o tym temacie nie mówić, trzeba jednak przyznać, że kobitki nie mają łatwego życia. Z jednej strony za relatywnie niewielkie pieniądze trzymają w ryzach czyjeś domostwo 24h na dobę, podczas gdy ich rodzina mieszka gdzieś daleko i żyje z przesyłanych pieniędzy. Z drugiej, ich los często jest źródłem sporów o randze międzynarodowej. Niedawno na przykład wywalczono jeden dzień wolny od pracy dla każdej pełnoetatowej służącej. A nie dalej jak kilka dni temu rząd indonezyjski wprowadził nowe prawo zakazujące pomocom domowym pracującym w Singapurze mycia zewnętrznych stron okien i wieszania prania w wysokich budynkach. Stało się to po tym, jak kilka indonezyjskich kobiet zginęło, spadając z wysokości podczas wykonywania tychże czynności. Przedstawiciele Singapuru nie byli zadowoleni i w odpowiedzi poradzili Indonezyjczykom, żeby lepiej szkolili swoich exportowych pracowników, gdyż pomoce domowe z innych krajów jakoś nie spadają z wysokości. I zaczęła się kłótnia, a biedne kobitki, Bogu ducha winne, jak siedziały w tych schowkach, tak i nadal siedzą. A schowek taki często mieści jedynie łóżko, na którym nie sposób rozprostować nóg, i szafkę wiszącą zaraz nad nim tak, że wstając wyprostować się też nie można. Czasem, jak rodzina łaskawa, to w normalnym pokoju śpią, najczęściej z dziećmi, i przy stole wspólnie jedzą. Ale jak rodzina mniej łaskawa, to w kuchni na gołej podłodze śpią. I już nie wiem co gorsze. W schowku przynajmniej można się schować...w sobie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz