Czy w nowoczesnym mieście portowym,
skupisku firm, biznesów, wieżowców, autostrad i różnorakich środkow
transportu, można spędzić weekend w stylu 'eko'?
Ba!
Jest to prostsze, niż by się komuś mogło wydawać. I nie mówię tu o tym,
by zrezygnować z samochodu/taxi i pojechać rowerem. Można pojechać
samochodem - tylko koniecznie wersją 'eko' napędzaną prądem (przy
okazji, gratulujemy pracodawcy pomysłu na darmowe wypożyczanie
pracownikom samochodów :-)). Małe to jak diabli - ale to też cecha
'eko', bo małym samochodem daleko się nie pojedzie - bagażnik mieści
dwie reklamówki, pasażerowie przykurczu kolan dostają już po 10 minutach
jazdy, a niemalże bezgłośna praca silnika wprawia kierowcę w senność i
łatwo o wypadek.
Nie
mówię też o tym, by udać się na obrzeża miasta, gdzie zwykle jest
zieleniej, powietrze czystsze, z dala od zgiełku i spalin. W Mieście Lwa
można spokojnie udać się w jego centralną część - tam bowiem mieści się
największy rezerwat naturalny - Bukit Timah. U jego progów, zamiast
polskich dzików, czy australijskich kangurów, turystów witają... małpy.
Małpie nie wolno spoglądać prosto w oczy, a już broń Boże szczerzyć do
niej zębów, gdyż może to być odebrane jako wezwanie do walki.
Nie mówię też o tym, by nie iść do restauracji/baru, a zamiast tego przyrządzić posiłek w domu, najlepiej tzw. raw food,
bez gotowania. Jak najbardziej, można udać się do baru, najlepiej
takiego, gdzie serwują prawdziwą rybę z frytkami w stylu brytyjskim,
czyli w gazecie, a więc naczyniu ekologicznym :-). Bar taki nie jest łatwo znaleźć w Mieście Lwa.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że 1 - eko-samochód zużył w sumie sporo prądu, bo "turystom" zapodziała się dokładna mapa terenu; 2 - w rezerwacie pół godziny zajęło "turystom" zaparkowanie eko-samochodu na jednym z około 20 miejsc parkingowych; 3 - w
samym parku więcej było ludzi niż małp, a ryba... rybę w większości
zjadły Bliźniaki, więc zmęczeni "turyści" musieli dopełnić żołądki czymś
nieco mniej ekologicznym. Ale przynajmniej to coś miało ekologiczną markę - Żubr!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz