środa, 11 kwietnia 2012

Dyskryminacja


Są sytuacje, kiedy niezależnie od wykształcenia, wychowania, poziomu kultury jaki staramy się na co dzień reprezentować, a także osobistego marginesu tolerancji dla wszelkich dziwności, śmieszności, absurdu i tego co nam się nie podoba, po prostu ma się ochotę pokazać komuś tak zwany środkowy palec. Dziś taka właśnie sytuacja spotkała Matkę Polkę bliźniaków na jednym z przystanków autobusowych. Po około 20 minutach drałowania z wózkiem na przystanek, z którego bezpośredni autobus miał nas zabrać do wrót zakupowego raju Singapurczyków IKEA, mama ustawiła się przed drzwiami kierowcy w kolejce i tak jak dnia poprzedniego, oświadczyła, że chce zapłacić za podróż u kierowcy, po czym skierować się do środkowych drzwi, aby swobodnie móc wejść z bliźniaczym wózkiem do środka. Autobus był niskopodłogowy, na monitorach oznaczony jako przyjmujący również wózki inwalidzkie, dodatkowo - prawie pusty. Niestety, kierowca, po zerknięciu na bliźniaki, odmówił przyjęcia na pokład. Wyłącznie po chińsku i przy pomocy wyrazistego języka migowego kazał nam się mówiąc krótko wynosić. Nie pomogła reakcja  jednego z pasażerów, który próbował przekonać kierowcę, że jest w błędzie, ani też moje zapewnienia, że już mnie przyjmowano na pokłady podobnych singapurskich autobusów. Nie i koniec! O żesz ty… Kolejne 15 minut czekania w nerwach i pojechaliśmy następnym, bez problemów. A kierowcy autobusu nr 14, który o 15:04 zostawił na pastwę losu umęczoną i ociekającą potem Matkę Polkę z bliźniakami… środkowy palec!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz