poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Smarowidło

Każdy kraj ma jakieś swoje popularne smarowidło. W Wielkiej Brytanii czy Australii jest to Vegemite lub masło orzechowe, w Polsce... chyba miód (a może smalczyk z ogóreczkiem)? Nie wspomnę już o Nutelli, która jest smarowidłem, można by rzec, globalnym. Każdy nowo przyjezdny, na początku pobytu szuka na półkach sklepowych swojego ulubionego smarowidła jak jakiegoś zbawienia, bo wiadomo, trochę czasu zajmuje, by się oswoić się ze smakiem produktów nowego kraju. Nawet jeśli jest to szynka, chleb, mleko, czy ser, to w każdym kraju mogą one smakować zupełnie inaczej. Na przykład, większość wędlin w Australii w ogóle nie pachnie, dlatego jak się czasem kupi w polskim sklepie krakowską, to jakby ktoś perfumami kiełbasianymi lodówkę pryskał przez tydzień - taka jest różnica. W Singapurze zaś, mleko ma dla mnie inny smak - lepszy, bardziej mleczny i aż z ciekawości zerknęłam kiedyś na etykietę, by stwierdzić, że ma ono więcej tłuszczu, bo prawie 4%, a nie 3,2% jak pełne mleko w Australii. 
 
Ale nie o mleku miało być. Dziś bowiem odkryłam jedno z popularnych singapurskich smarowideł, a zwie się ono Kaya. Kaya ma konsystencję gładką i kremową, kolor żółty lub zielonkawy, a powstaje z ekstraktu z kokosa, jajek, cukru i liści drzewa pandan. To taki ichni dżem kokosowy. Jak dla mnie - bomba, zresztą, wszystko co ma smak kokosa mogłabym pałaszować w ciemno. Ciekawostką jest, że liście drzewa pandan, które gotuje się w dżemie dla lepszego aromatu (a i dodaje się do wielu innych potraw i deserów), wielokrotnie podziwialiśmy w Australii. Jest to typowe drzewo obszarów nadbrzeżnych, ma długie, zwisające liście o ostrych brzegach i wielkie owoce przypominające wyglądem ananasy. Liście pandan mają wiele zastosowań, nie tylko w kuchni. Niegdyś na Vanuatu widzieliśmy jak kobiety wyplatały z nich wielkie maty i ekologiczne torby zakupowe. Wpisuję pandan na listę przypraw, które obowiązkowo znajdą się w mojej nowej singapurskiej kuchni. Kayę zaś, na stałe do lodówki.

2 komentarze:

  1. Z ciekawosci wpisalam pandan w wyszukiwarke obrazkow i to co wyskoczylo przeroslo moje oczekiwania, nie dosc ze jak wspomnialas robi sie z tego kosze i inne wyplatanki to rowniez ciasta, ciasteczka, chleby, galaretki, zupy, musy, gofry... super odkrycie, moze kiedys i ja postaram sie poszukac na australijskiej ziemii tego przysmaku :)tymczasem zycze milego odkrywanie smakow singapurskich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Moniś! Może i w Australii znajdzie się Kayę w supermarketowych sekcjach 'międzynarodowych'? Możesz też poszukać ekstraktu z pandana, bo ponoć taki jest. Jakby co, słoiczek Kayi zawsze mogę przywieźć :-). Uściski!

      Usuń